Stoi Janka.<br>- Proszę, oto pana książka - zwraca mi moich trzech wieszczów. - Pani Suzanne prosi, żeby pan zwrócił jej książki.<br>O, zapomniałem o tym. Przez pustotę i kokieterię pożyczyłem Schopenhauera, do którego nawet nie zajrzałem.<br>- Aha, dobrze. Niech pani zaczeka, zaraz przyniosę.<br>- Mnie? To nie ja panu pożyczyłam. - Janka jest niezwykle chłodna i obojętna. Odnosi się do mnie jak do <page nr=190> kogoś, kto splamił się na honorze, a z kim jest się zmuszonym rozmawiać. - Chyba zechce pan osobiście oddać! Cóż to, czyżby pan nie miał odwagi?<br>- Cóż pani na mnie tak spogląda, jakbym pani zamordował ojca i matkę? Czy to moja wina, że