Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Szaleńca oglądałem wyłącznie smoki, więc nie traktuj mnie jak nowicjusza, co jeszcze przydeptuje sobie koszulę."
Popatrzył, jakby widział mnie po raz pierwszy.
"Mam cię traktować jak równego sobie?"
"Owszem. To mi się chyba należy."
"Jak dorosłego?" - upewnił się.
"Dlaczego nie?"
"Zacznę, jak będziesz duży" - przekazał pobłażliwie.
"Już jestem duży" - odparłem chłodno. Słony zmierzył mnie wzrokiem i wysunął szczękę. Dorównywałem mu wzrostem, choć on był szerszy o trzecią część i tak masywny, że z łatwością można było obrysować na nim prostokąt.
Mówca pokiwał głową, zatrzymał wzrok na mojej szarfie, która, choć lekko wystrzępiona na końcach po tym wszystkim, co przeszła, kłuła oczy
Szaleńca oglądałem wyłącznie smoki, więc nie traktuj mnie jak nowicjusza, co jeszcze przydeptuje sobie koszulę."<br>Popatrzył, jakby widział mnie po raz pierwszy.<br>"Mam cię traktować jak równego sobie?"<br>"Owszem. To mi się chyba należy."<br>"Jak dorosłego?" - upewnił się.<br>"Dlaczego nie?"<br>"Zacznę, jak będziesz duży" - przekazał pobłażliwie.<br>"Już jestem duży" - odparłem chłodno. Słony zmierzył mnie wzrokiem i wysunął szczękę. Dorównywałem mu wzrostem, choć on był szerszy o trzecią część i tak masywny, że z łatwością można było obrysować na nim prostokąt.<br>Mówca pokiwał głową, zatrzymał wzrok na mojej szarfie, która, choć lekko wystrzępiona na końcach po tym wszystkim, co przeszła, kłuła oczy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego