Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 4(152)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
się po prostu - dozorczyni), mieszkała także na parterze, toteż widziała i słyszała, co działo się w mieszkaniu państwa Z., kiedy ich córka zostawała sama.
Również inni sąsiedzi potwierdzili, że kiedy dziewczyna wyrywała się spod opieki rodziców, w mieszkaniu odbywała się nieustająca "balanga". Najczęściej bywało tak, że do Doroty przychodzili sami chłopcy, pięciu, sześciu, czasami więcej. Dziewczęta pojawiały się sporadycznie, jakby w tym rozochoconym towarzystwie nie było dla nich miejsca.
Głośnej muzyce, która - jak wszyscy zgodnie przyznają - kończyła się zawsze punktualnie o dziesiątej wieczorem, towarzyszyły gromkie pokrzykiwania i wrzaski, zaś w niedużym ogródku (każde mieszkanie na parterze miało takowy) przed blokiem lądowały
się po prostu - dozorczyni), mieszkała także na parterze, toteż widziała i słyszała, co działo się w mieszkaniu państwa Z., kiedy ich córka zostawała sama.<br>Również inni sąsiedzi potwierdzili, że kiedy dziewczyna wyrywała się spod opieki rodziców, w mieszkaniu odbywała się nieustająca "balanga". Najczęściej bywało tak, że do Doroty przychodzili sami chłopcy, pięciu, sześciu, czasami więcej. Dziewczęta pojawiały się sporadycznie, jakby w tym rozochoconym towarzystwie nie było dla nich miejsca.<br>Głośnej muzyce, która - jak wszyscy zgodnie przyznają - kończyła się zawsze punktualnie o dziesiątej wieczorem, towarzyszyły gromkie pokrzykiwania i wrzaski, zaś w niedużym ogródku (każde mieszkanie na parterze miało takowy) przed blokiem lądowały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego