skręcających ku spółdzielni.<br> - Marian! - krzyknęła na cały głos. - Julek! Odwrócili się, zdumieni. Pestka <br>zwolniła nagle kroku <page nr=270>.<br> Jakże to ona będzie się przed nimi tłumaczyć? Przecież tłumaczyć się, to znaczy <br>obciążyć matkę, powiedzieć, że mama zawiodła zaufanie, którym ją obdarzono. <br>Co zrobić? Cofnąć się, zawrócić do domu! Nie było to możliwe chłopcy szli naprzeciw <br>niej.<br> -Skłamię! - postanowiła. - Powiem, że ja też chciałam iść do ojca Uli, myślałam, <br>że on pomoże...<br> - Pestka, co ty wyprawiasz? - zakrzyknął Julek. Zwariowałaś czy co?<br> Był wesoły, śmiał się!<br> - Czy twoja mama się na nas gniewa? - spytał Marian.<br> - Nie, skądże - zaprzeczyła co prędzej. - Tylko... - Dlaczego nie przyszłaś <br>wczoraj