Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 11.98
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
Jego palce biegają jak karaluchy po klawiaturze 24 godziny na dobę. Sprzęt prawie iskrzy, ale on dzielnie wklepuje "coś cholernie ważnego". Jeżeli wyjdziesz z ofertą ewentualnej pomocy (piszesz szybciej), licz na odzywkę typu: "ja sam" lub "jeszcze coś namącisz!". W efekcie siedzi przed komputerem dwukrotnie dłużej, a czasami znajdujesz go chrapiącego z głową opartą o klawiaturę. I jeszcze ten durny wygaszacz: "Cisza! Tu się pracuje!".
Najbardziej wścieka cię to, że kiedy budzisz go, proponując pójście do łóżka, ożywa nagle i ze zdwojoną siłą wali w klawisze - przecież musi to skończyć! Siedzi do bladego świtu, a potem w dzień trze czerwone jak
Jego palce biegają jak karaluchy po klawiaturze 24 godziny na dobę. Sprzęt prawie iskrzy, ale on dzielnie wklepuje "coś cholernie ważnego". Jeżeli wyjdziesz z ofertą ewentualnej pomocy (piszesz szybciej), licz na odzywkę typu: "ja sam" lub "jeszcze coś &lt;orig&gt;namącisz&lt;/&gt;!". W efekcie siedzi przed komputerem dwukrotnie dłużej, a czasami znajdujesz go chrapiącego z głową opartą o klawiaturę. I jeszcze ten durny &lt;orig&gt;wygaszacz&lt;/&gt;: "Cisza! Tu się pracuje!".<br>Najbardziej wścieka cię to, że kiedy budzisz go, proponując pójście do łóżka, ożywa nagle i ze zdwojoną siłą wali w klawisze - przecież musi to skończyć! Siedzi do bladego świtu, a potem w dzień trze czerwone jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego