i wyzwisk. Kilka dotyczyło przeora personalnie, kilka strzegomskiego klasztoru, kilka zakonu karmelitów jako całości, kilka miało wymiar ogólny. <br>- Nie sądziłem - Reynevan uspokoił konia, spłoszonego występem - że tak tam było ciężko.<br>- Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. - Szarlej otrzepał odzienie. - To po pierwsze. Po drugie, powstrzymaj się łaskawie od komentarzy, przynajmniej chwilowo. Po trzecie, pospieszajmy do miasta. <br>- Do miasta? A po co? Myślałem... <br>- Nie myśl. <br>Reynevan wzruszył ramionami, popędził wierzchowca gościńcem. Udawał, że odwraca głowę, ale nie mógł powstrzymać się od ukradkowej obserwacji kroczącego obok konia mężczyzny. <br>Szarlej nie był zbyt wysoki, był nawet odrobinę niższy od Reynevana, ale detal ten umykał