przerażone <orig>białki</>. Kaszubi uciekali w popłochu, kryli się w borach i wąwozach, by ratować życie. Szwedzi podpalali stodoły, strzelali z muszkietów, przytraczali do siodeł zrabowane gęsi, kury, szaty i pierzyny. Pod wieczór jeden z podjazdów rozpalił ognie biwaku przy latarni.<br>W tej godzinie sołtysówna Agnieszka, zaniepokojona losem narzeczonego, wykradła się chyłkiem z lasu, gdzie wraz z ojcem i tupadlanami schroniła się przed najazdem. <br>Podeszła do wieży i ujrzała Wita. <br>Leżał z rozkrzyżowanymi ramionami, z piersią przebitą rapierem, przewieszony przez jedno z trzech okrągłych okien, które ciemniały w murze, okalającym szczyt baszty. <br>Przerażona tym widokiem, zmartwiała, zastygła w miejscu. A najeźdźcy po