na kartce nazwiska więźniów, których ma doprowadzić. Pan Fred Ainsworth poucza go, że ma najpierw wyjaśnić im, że ich ewentualny rozmówca jest tylko reporterem.<br> - Znaczy to - powiada - że nie jest żadną władzą, że każdy z osobna musi być wyraźnie poinformowany, iż może w ogóle odmówić rozmowy. Innymi słowy, przyjdą tylko ci, którzy się na to godzą, to musi być - rzecze do tłumacza - bez ogródek wyjaśnione.<br> Gdy ten znika za drzwiami gabinetu, superintendent Tai Lam mówi mi, że niewiele przewiduje odmów. Życie tu jest monotonne, to są wszystko ludzie już po wyroku, zasądzeni, niczego nie ryzykują i będzie to dla nich jakieś