Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
pańscy ludzie narobią tu niesamowitego bałaganu.
- Taka jest, niestety, procedura. Zwłoki tej dziewczyny znaleziono przecież u pana.
- Ktoś je podrzucił...
- A więc nie ma się pan czego obawiać - uciął krótko podkomisarz - gdyż wszystko zostanie wyjaśnione.
W konsekwencji pan T. nie mógł tego dnia pójść do pracy, zaś przesłuchania mieszkańców bloku ciągnęły się do wczesnego popołudnia. Policjanci nie dowiedzieli się jednak niczego interesującego. Jarosław T. miał wśród sąsiadów bardzo dobrą opinię. Nikt nie widział go pijanego i nie zauważono, by przychodzili go odwiedzać jacyś dziwni ludzie. Przyjmował kobiety, ale to przecież normalne w jego sytuacji: mieszkał sam i był w tym wieku
pańscy ludzie narobią tu niesamowitego bałaganu.&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Taka jest, niestety, procedura. Zwłoki tej dziewczyny znaleziono przecież u pana.&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- Ktoś je podrzucił...&lt;/&gt;<br>&lt;q&gt;- A więc nie ma się pan czego obawiać&lt;/&gt; - uciął krótko podkomisarz &lt;q&gt;- gdyż wszystko zostanie wyjaśnione.&lt;/&gt;<br>W konsekwencji pan T. nie mógł tego dnia pójść do pracy, zaś przesłuchania mieszkańców bloku ciągnęły się do wczesnego popołudnia. Policjanci nie dowiedzieli się jednak niczego interesującego. Jarosław T. miał wśród sąsiadów bardzo dobrą opinię. Nikt nie widział go pijanego i nie zauważono, by przychodzili go odwiedzać jacyś dziwni ludzie. Przyjmował kobiety, ale to przecież normalne w jego sytuacji: mieszkał sam i był w tym wieku
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego