taki spokój. <br>A jednak nie mogłem powstrzymać tego ruchu, który mnie oddalał, usuwał na bezpieczną odległość, aż do miejsca, gdzie wszystko jest dokładnie poznane i opisane, gdzie nie może się zdarzyć nic ponad to, czego się oczekuje.<br>Tak naprawdę potrzebowałem ograniczenia, mimo że na zewnątrz demonstrowałem coś przeciwnego. Nie znosiłem ciasnoty, ciągle zmieniałem miejsca, nieustannie zmieniałem ludzi, nie mogłem usiedzieć, ustać przez chwilę w jednej pozycji, nie znosiłem miast z ich zaplanowaną skończonością, przewidywalnością, budynków zasłaniających horyzont, uwielbiałem zaś otwarte przestrzenie, wielkie, bezkresne niziny, były dla mnie rodzajem tęsknoty, odzwierciedleniem wewnętrznego pragnienia otwartości. Ale nawet te przestrzenie po kilku chwilach stawały