Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
innego niż mój starszy druh z kazachstańskich stepów...
Cóż za szczęśliwy traf!
Przypadkiem uchroniłem mojego druha przed dekonspiracją!
I zachowałem tylko dla siebie, nie pozbawiając go możliwości
działania...
Przecież sypnięty nieopatrznie byłby spalony!
Solidarność solidarnością, lecz wara naruszać dobry lekarski
obyczaj!
Nikt by mu tutaj nie darował, że wtrąca się cichaczem w ich
sposoby leczenia...
Pomyśleć, że bliski byłem spowodowania takiej paskudnej wsypy.
Chryste Panie, jakże tu rozmiękczają człowieka!
Lekarka raptem chce z tobą rozmawiać, bierze cię na spytki, a ty
paplesz pełen szczęścia, bo nie zdarzyło się, aby w tym szpitalu
jakikolwiek lekarz chciał z tobą gadać.
Miałbym się z
innego niż mój starszy druh z kazachstańskich stepów...<br> Cóż za szczęśliwy traf!<br> Przypadkiem uchroniłem mojego druha przed dekonspiracją!<br> I zachowałem tylko dla siebie, nie pozbawiając go możliwości<br>działania...<br> Przecież sypnięty nieopatrznie byłby spalony!<br> Solidarność solidarnością, lecz wara naruszać dobry lekarski<br>obyczaj!<br> Nikt by mu tutaj nie darował, że wtrąca się cichaczem w ich<br>sposoby leczenia...<br> Pomyśleć, że bliski byłem spowodowania takiej paskudnej wsypy.<br> Chryste Panie, jakże tu rozmiękczają człowieka!<br> Lekarka raptem chce z tobą rozmawiać, bierze cię na spytki, a ty<br>paplesz pełen szczęścia, bo nie zdarzyło się, aby w tym szpitalu<br>jakikolwiek lekarz chciał z tobą gadać.<br> Miałbym się z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego