nie świecą, gdy o nim mówi - uśmiechnął się, zdając sobie sprawę z wagi argumentu.<br>- Zostanę z nią - oznajmił znienacka Dopierała. Na szczęście to on prowadził: każde z pozostałych z wrażenia wpakowałoby wóz w zarośla.<br>- Mówisz... poważnie? - Kiernacki pierwszy wziął się w garść.<br>- Nie, kurwa. Żartuję. - Znów przez jakiś czas było cicho, jeśli nie liczyć pomruków silnika. - Puściłem was wczoraj z tym szczeniakiem, przedtem ta bomba pod samochodem... Chyba już czas zrobić coś sensownego, nie? A takiej dziewczyny... Nie daje się na zmarnowanie takich dziewczyn.<br>***<br>Nie rozmawiali o tym, ale Kiernacki czuł, że oczekiwała tego, co on: ludzi, pojazdów, żółtych taśm na