ton powracając Widze cie, Stasiu,<br>poprzez nocy pocztowej głębokość wszechświatową.<br>Słyszę twój oddech, pełen grubych, nieokrzesanych<br>łez, wplątujący sie w stukot mego telegrafu, którym<br>to zmieszanym dźwiękiem nagrana będzie moja dusza <page nr=125><br><br><br><br>W.1 aż do śmierci... Wiem, że nie przemówisz, ale to dodaje<br>mi odwagi. (szczęśliwy i zdziwiony) Przecież ja cie<br>tykam! Ty, ciebie, ci, twoja... Nie. Ostatnie słowo<br>wycofuję. Chociaż nie... Twoja wola. Pod twoją<br>obronę... Owszem, to też delikatne... Ty, Ty...<br>Ty-ty-ty... ty-ty... ty-ty-ty... (śmieje się) Wiesz co? Ja<br>ci wszystkiego nie mówiłem. Ale teraz, sam na sam, sam<br>na sam z męczennicą, wszystko