zastrzyk...<br>Sto razy dziennie po jednej kropelce,<br>Dałbym ci więcej, gdybym był bogatszy...''<br><br>Ksiądz<br>Na strych Zuzanny wchodzę ze spokojem.<br>Radosna szczelność tasiemek na łydkach,<br>Nieustępliwe są podwiązki moje,<br>Wiąże me spodnie prężna aksamitka.<br><br>Ten mundur ścisły, napięty jak siatka<br>Krępuje ciało uległe i miękkie.<br>Bo czasem słyszę: krew ma ciecze wolno,<br>Jakby mi kleju nasączono w żyły.<br><br>Serce - zapewniam - to garść żelatyny,<br>Wszystkie substancje jak wnętrzności ryby;<br>I oto żądza - ten napięty dzwon -<br>Miast wołać, mlaszcze aż nazbyt potulnie.<br><br>"Więc gdzieżeś, Zuziu?'' - "Tu, księże proboszczu!<br>Ulałam świecę z wdowiego tłuszczyku,<br>Z bródki grabarza ukręciłam knot,<br>A przy robocie postu przestrzegałam