Typ tekstu: Książka
Autor: Wojdowski Bogdan
Tytuł: Chleb rzucony umarłym
Rok wydania: 1975
Rok powstania: 1971
ku niebu. Nie masz bowiem władzy w prawicy swej i nie masz chętnych, co by usiedli po lewicy twej. Amen.
- Ff - gwizdnął z podziwu drugi kapłan.
Kalman Drabik donośnie wołał przez ulicę do człowieka w otwartym oknie, który rękami dawał jakieś znaki, wychylony rozpaczliwie do przodu.
- Co tam dzisiaj? Wołowina, cielęcina czy bukat?
Człowiek w oknie przecząco machał rękami. - Nie mam cierpliwości do tych jego groszowych interesów i o wiele stoi tam jeszcze, krzyknij z dachu, że każdego dnia może się ze mną rozmówić w cztery oczy. Stoję o godzinie jedenastej na drewnianym moście i czekam. Tak, tak, na drewnianym moście
ku niebu. Nie masz bowiem władzy w prawicy swej i nie masz chętnych, co by usiedli po lewicy twej. Amen.<br>- Ff - gwizdnął z podziwu drugi kapłan.<br>Kalman Drabik donośnie wołał przez ulicę do człowieka w otwartym oknie, który rękami dawał jakieś znaki, wychylony rozpaczliwie do przodu.<br>- Co tam dzisiaj? Wołowina, cielęcina czy bukat?<br>&lt;page nr=118&gt; Człowiek w oknie przecząco machał rękami. - Nie mam cierpliwości do tych jego groszowych interesów i o wiele stoi tam jeszcze, krzyknij z dachu, że każdego dnia może się ze mną rozmówić w cztery oczy. Stoję o godzinie jedenastej na drewnianym moście i czekam. Tak, tak, na drewnianym moście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego