samej skóry...<br><br> Eliza lubiła słuchać tych dobrze wymyślonych opowieści, choć później nocą budziła się z krzykiem z koszmarnego snu, w którym gonili ją żandarmi, a ona w obłędnym strachu wspinała się na płoty, nadziewała na ich ostre szpikulce, stamtąd ściągał ją za nogi żandarm i trzymając za kark prowadził do ciemnicy... Natomiast nie lubiła, choć nie wywoływało to potem nocnych koszmarów, gdy ubierano ją na pokaz, dla gości, "po krakowsku", oplątywano w białoł łczerwone wstążki i kazano śpiewać lub - jak papużce - deklamować bez końca "dziecinnymi usty: Polska, w Polsce, dla Polski..." Nie mogła przerwać, udając, że zapomniała słów, bowiem obok, przejęta