Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
przeraziłam się naprawdę.
Czerwone koła, które miałam w oczach od upału i zmęczenia, pociemniały nagle i zaczęły się sypać czarnymi płatami, poczułam pragnienie, wody, wody, a nogi, które ciążyły mi przedtem jak dwa kloce, stały się lekkie i słabe, zachwiałam się i do cienia, do cienia, żeby nie zemdleć, zobaczyłam cień opodal w rozpadlinie pod skałą, zeszłam ze ścieżki, nie wiem, jak zlazłam na dno tej rozpadliny, a tam był śnieg i chłód, i niżej nie było już nic, tylko stromy stok i przepaść.
Nagarnęłam śniegu w dłonie, zaczęłam go jeść. Diego z początku nie zauważył, gdzie jestem, dopiero później mnie
przeraziłam się naprawdę.<br>Czerwone koła, które miałam w oczach od upału i zmęczenia, pociemniały nagle i zaczęły się sypać czarnymi płatami, poczułam pragnienie, wody, wody, a nogi, które ciążyły mi przedtem jak dwa kloce, stały się lekkie i słabe, zachwiałam się i do cienia, do cienia, żeby nie zemdleć, zobaczyłam cień opodal w rozpadlinie pod skałą, zeszłam ze ścieżki, nie wiem, jak zlazłam na dno tej rozpadliny, a tam był śnieg i chłód, i niżej nie było już nic, tylko stromy stok i przepaść.<br>&lt;page nr=23&gt; Nagarnęłam śniegu w dłonie, zaczęłam go jeść. Diego z początku nie zauważył, gdzie jestem, dopiero później mnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego