kilku godzin w budzie, w sianie, pośród siekier,<br>pił, kabli i innego sprzętu. Ręką dalej przyciskał dziurkę w piersi. Tę<br>maleńką dziurkę, którą tak szybko uchodziło z niego życie. Myślał.<br>Chciał myśleć, ale patrzył tylko szeroko rozwartymi oczami, w których<br>trwało zdziwienie. Dziwił się, że jest mu coraz lepiej. Że ciepło, że<br>jasno. Coraz jaśniej i weselej. Zupełnie jak na odpuście. Skądś wzięły<br>się kolorowe szmatki, bibułki, wiatraczki i wszystko to tańcowało i<br>wirowało jak na karuzeli. Nawet orkiestrę dętą usłyszał po chwili.<br>Wszystkie najweselsze kawałki. Jakby specjalnie dla niego. Jakby<br>wiedzieli, co Stary lubi, i przyszli mu teraz zagrać. Baloniki