którzy za prawdziwy uznawali jedynie ślub kościelny, obiecał, że postara się o unieważnienie poprzedniego małżeństwa przez kurię biskupią. Póki co, państwo młodzi wprowadzili się do małego drewnianego domku z ogródkiem na przedmieściu, który wynajęli przy ulicy Wąwozowej za nieduże pieniądze.<br>Taki domek kojarzył się jej nieodmiennie z wiejską biedą, którą cierpiała w dzieciństwie i o której chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Rychło okazało się, dlaczego jej mąż wolał mieszkać bez wygód, jak biedak, zamiast w bloku, z kuchnią gazową, ubikacją na miejscu i łazienką. Chodziło o dodatkowe przygody erotyczne, w których Sebastian Ł. zaczął gustować niemal następnego dnia po poślubieniu młodej dziewczyny