Ale wy, bracie Bernardzie i bracie Gastonie, którzy teraz przejmiecie pieczę nad świętościami templariuszy, musicie najpierw je poznać.<br>Oddał pochodnię Gilbertowi, sam pochylił się i stęknąwszy, podniósł i położył na ławie jedną ze skrzyń. Zachwiał się i byłby upadł pod jej ciężarem, gdyby nie podtrzymał go Gaston. Komandor chciał wyjąć ciężar z ręki starego mistrza, ale ten spojrzał na niego tak, że młody rycerz odstąpił o pół kroku. Skrzynia nareszcie znalazła się na ławie, mistrz wydobytym spod habitu kluczem otworzył zamek i podniósłszy wieko, z niemałym trudem wyciągnął zawartość. W migającym blasku pochodni rycerze ujrzeli wielką, nadnaturalnej wielkości głowę starego mężczyzny