ze spuszczoną głową.<br>- Ach, wyleciałeś za drzwi - rzekł tak ostro, że drzemiące w spokoju ściany zadrżały niepewnie - chodź ze mną do kancelarii. - Ruszył naprzód, ja za nim. Spytał jeszcze: - Za co wyleciałeś za drzwi?<br>- Za zadawanie głupich pytań księdzu prefektowi.<br>Dyrektor zatrzymał się i jakby oczy mu złagodniały.<br>- No - rzekł ciszej - po co zadajesz głupie pytania? Nie trzeba, nie trzeba tego. Idź już, zaraz będzie dzwonek. No, no, ale głupich pytań nie trzeba zadawać. - Odwrócił się i odszedł, zdawało mi się, że westchnął i machnął ręką. Nie ukarał mnie też, choć wtedy, gdy wyleciałem z arytmetyki, był taki surowy. Ten dyrektor