Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
za nim i przyznać się do wszystkiego. Ale czyby mi teraz uwierzyli? Zrobiłem, co mogłem najgorszego: wybiegłem z baraku i począłem wałęsać się po dziedzińcu z przerażeniem i rozpaczą w sercu. Dopiero godzina zamykania baraków zmusiła mnie do powrotu. Gdy wszedłem, siedzieli wszyscy przy kolacji. Natychmiast przerwano rozmowy. W zupełnej ciszy, czerwony i drżący, podszedłem do szafki i ukrajałem wieczorną porcję chleba. Tuż obok, z brzegu, siedział podchorąży Sawicki. Jego twarz była teraz martwa.
- Zimno się robi - powiedziałem zacierając ręce ze sztuczną swobodą. Sawicki nawet na mnie nie spojrzał. Z innymi nie było co próbować. Usiadłem na pryczy, przeżuwałem suchy chleb
za nim i przyznać się do wszystkiego. Ale czyby mi teraz uwierzyli? Zrobiłem, co mogłem najgorszego: wybiegłem z baraku i począłem wałęsać się po dziedzińcu z przerażeniem i rozpaczą w sercu. Dopiero godzina zamykania baraków zmusiła mnie do powrotu. Gdy wszedłem, siedzieli wszyscy przy kolacji. Natychmiast przerwano rozmowy. W zupełnej ciszy, czerwony i drżący, podszedłem do szafki i ukrajałem wieczorną porcję chleba. Tuż obok, z brzegu, siedział podchorąży Sawicki. Jego twarz była teraz martwa.<br>- Zimno się robi - powiedziałem zacierając ręce ze sztuczną swobodą. Sawicki nawet na mnie nie spojrzał. Z innymi nie było co próbować. Usiadłem na pryczy, przeżuwałem suchy chleb
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego