się coraz wyżej taflą wody, tak że zdawało się, że lada chwila pociąg pogrąży się w niej bezpowrotnie i już się nie wynurzy, a my wraz z nim osuniemy się niżej, pod ziemię, do katakumb łączących wszystkie kontynenty, do korytarzy, którymi umarli płyną w płytkich łodziach trumien wprost ku ojczystym cmentarzom, by zakotwiczyć w swojskiej ziemi, zejdziemy w ten wieczny chłód,<br>a od chłodu tam, daleko, w Wielkiej Brytanii, odległej o kilka tysięcy kilometrów, miały nas chronić piękne angielskie płaszcze wojskowe, podbite kożuszkiem, i zapewniano mnie, że wkrótce i ja, ostatni, tak jak pozostali przyszli marynarze, otrzymam swój, i że będzie