którego wywołał. Igiełka stracił jednak panowanie nad sobą. Biegiem dopadł drzwi, wyskoczył na korytarz, pędem zbiegł po schodach wprost na ulicę, potrącił kilku przechodni, wbiegł na jezdnię, butem zahaczył rowerzystę i obaj wywrócili się pod koła taksówki nr 5009.<br>II<br>Pani Wandzie Igiełce przyznano dożywotnią rentę państwową, płatną z dołu co kwartał. Zaistniały jednak pewne trudności z towarzystwem ubezpieczeniowym, które nie chciało uiścić zaasekurowanej sumy (złotych 57 493), motywując odmowę faktem, że Igiełka był samobójcą, wobec czego nie mógł ciągnąć zysku z własnego przestępstwa.<br>Pogrzeb natomiast był iście wspaniały: całe Ministerstwo złożyło się hojnie na trzy wieńce, przybył Minister w towarzystwie