żeby żyć normalnie? Czy jeśli dowiem się, że w głębi swojego jestestwa pragnę gwałtu na matce, żądam zemsty na tych, którzy mnie kiedyś skrzywdzili, że jestem kobietą, zacznę normalnie egzystować? Bez drżenia, lęku, koszmarów nocnych? Jeśli bowiem to życie jest tak wykoślawione z powodu tłumienia w sobie emocji, prawdziwych pragnień, co będzie, gdy zaprzestanę tłumienia, tłamszenia, kiedy zacznę reagować tak, jak wynika to z moich przekonań? Czy mógłbym zgodzić się na takiego siebie? Bo chodzi w tym właśnie o zgodę. O pogodzenie się ze sobą, z tym ewentualnym pragnieniem gwałtu, z chęcią zemsty, transseksualizmem i Bóg wie czym jeszcze.<br>Henia tłumaczy mi