I poszła poprosić pana Jaskółę, choć woził<br>akurat węgiel ze stacji od rana do wieczora. Zapewniała, że zapłaci,<br>ile będzie chciał, choć teraz nie ma pieniędzy, ale może coś sprzeda,<br>choć nie bardzo już ma co, czy na handel pojedzie, niech się tylko<br>pozbiera po tej śmierci ojca, a zapłaci, co by nawet przez dzień<br>zarobił przy zwożeniu węgla.<br> Pan Jaskóła siedział akurat na furze z tym węglem.<br> - To jutro pani chce? - spytał tylko.<br> - Jutro. O, Piotrek by z panem pojechał, a ja bym już tam dzisiaj<br>poszła pozałatwiać.<br> Więc iść teraz pożyczyć tego krawatu od pana Jaskóły, choćby na ten<br>jeden