który nawykł traktować ją jak worek treningowy dla swoich nastrojów, i dziwi się, że wciąż jeszcze wraca do tego domu, sprząta, gotuje, a teraz utrzymuje rodzinę. No tak, ale to jest właśnie taka sytuacja, kiedy odejść nie można.<br>- Wiesz jak zaczynał? Woził z Hamburga banany i sprzedawał z ciężarówki.<br>- I co z tego? Wielu tak zaczynało.<br>- W rzeczywistości jego uliczny handel to legenda dla urzędu skarbowego. Pieniądze przyniósł transfer spirytusu. Syntetyczny produkt dający się wycisnąć z każdego świństwa, nawet ze starych kamaszy. Skutecznie konkuruje z rodzimym wciąż jeszcze pędzonym ze szlachetnych surowców.<br>- Jakich szlachetnych?!<br>- Kartofle, ziarno, owoce, w zestawieniu z destylatem z łysych