Zachwyt <br>był żarliwy, równy pragnieniu, by dostrzegł to <br>samo, co ona. Rany Julek, nie zależy mu, pozachwyca się. Faktycznie, <br>ręka jak żywa, łania też, a oczy świętego <br>zdają się mówić. Czoło trochę nieforemne, <br>zbyt wypukłe i duże, sama postać krępa, jakby twórcy <br>nie starczyło drewna na odpowiednią długość nóg, <br>ale co tam, zakryte suknią, można im darować brak proporcji. <br>Jasna pietruszka, ta dziwna dziewczyna kocha tego swojego dziadka, <br>nie ma co.<br>- Zgadza się - przyświadczył sucho. - Jak <br>Stwoszowy. On i sarna.<br>Tyle. Niech nie myśli, że zatkało go z zachwytu. <br>Pochwalił, ale bez przesady.<br>- Mów dalej! - usłyszał. - Dokładnie.<br>Chrząknął zbity z tropu