władza dochodzenie zrobię. Wypytam co, kto. Złodziej złapany, co społeczne, ostanie na miejscu. Wracaj - to do traktorzysty, który zsunął się z siodełka i próbował nurknąć z tłum. - Odprowadź na podwórze! Postaw pod stodołą!<br> Mruczenie motoru. Trudno wykręcić ciągnikiem, droga wąska. Ludzie prawie nie ustępują. Kierowca mozoli się. Rusza i znowu cofa. Łupie maszyną o pień drzewa, trzask. Któryś, chyba Felak, zawraca żniwiarkę, ale i jemu grabie zostają na konarze, niby drapieżny, olbrzymi liść.<br>- Widzita, pastuch, nie bier sie do kuni!<br> - Mechanik nie lepciejszy. W łeb go?<br> - Nic, nic, drobna szkoda, naprawim - uspokaja Mielczarek.<br>Sam włazi na ciągnik, pół stojąc, pół wisząc