się na wyjeżdżonym śniegu, zahamował na jakimś rozdeptanym końskim "byłym owsie" i wpadł do bramy. Dopiero teraz, wsparty o ludzkie ciepło ocalonych, wyjrzał na ulicę.<br>- Co pan robi?<br>- Nie wychylać się! - zabrzmiało z kilku stron, ale dopiero ostrzegawcze i groźne: "Te!", rzucone przez chudego faceta w kaszkiecie, sprawiło, że Jerzy cofnął się w głąb.<br>- Spokojnie, to Wehrmacht - pouczał z godnością, akcentując, że wie, czemu boi się mniej od przygodnych współtowarzyszy.<br>Tramwaj z normalną już szybkością wjeżdżał w Senatorską, gdzie na rogu migały mundury lotników.<br>- Lotnicy, panie. Od rana już ten Wehrmacht razem z żandarmami pracuje - pouczył facet i spojrzał groźnie.<br>"Co