Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
się na wyjeżdżonym śniegu, zahamował na jakimś rozdeptanym końskim "byłym owsie" i wpadł do bramy. Dopiero teraz, wsparty o ludzkie ciepło ocalonych, wyjrzał na ulicę.
- Co pan robi?
- Nie wychylać się! - zabrzmiało z kilku stron, ale dopiero ostrzegawcze i groźne: "Te!", rzucone przez chudego faceta w kaszkiecie, sprawiło, że Jerzy cofnął się w głąb.
- Spokojnie, to Wehrmacht - pouczał z godnością, akcentując, że wie, czemu boi się mniej od przygodnych współtowarzyszy.
Tramwaj z normalną już szybkością wjeżdżał w Senatorską, gdzie na rogu migały mundury lotników.
- Lotnicy, panie. Od rana już ten Wehrmacht razem z żandarmami pracuje - pouczył facet i spojrzał groźnie.
"Co
się na wyjeżdżonym śniegu, zahamował na jakimś rozdeptanym końskim "byłym owsie" i wpadł do bramy. Dopiero teraz, wsparty o ludzkie ciepło ocalonych, wyjrzał na ulicę.<br>- Co pan robi?<br>- Nie wychylać się! - zabrzmiało z kilku stron, ale dopiero ostrzegawcze i groźne: "Te!", rzucone przez chudego faceta w kaszkiecie, sprawiło, że Jerzy cofnął się w głąb.<br>- Spokojnie, to Wehrmacht - pouczał z godnością, akcentując, że wie, czemu boi się mniej od przygodnych współtowarzyszy.<br>Tramwaj z normalną już szybkością wjeżdżał w Senatorską, gdzie na rogu migały mundury lotników.<br>- Lotnicy, panie. Od rana już ten Wehrmacht razem z żandarmami pracuje - pouczył facet i spojrzał groźnie.<br>"Co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego