jeśli nic się nie zdarzy innego. Bądź zdrów, chłopie, i śpij spokojnie!<br>Po wyjściu udręczonego chłopca uśmiech odleciał z oczów Adasia jak motyl, co przysiadł na nich tylko na chwilę. Udawał wesołość, aby dodać odwagi zatrwożonemu mizeractwu. Podjął się niebacznie trudnej sprawy. Ha, trudno! Może zdoła dojrzeć coś w gąszczu cyfr, czego nie zauważyli inni. Wierzył, nieco zuchwale, i w swoje szczęście, i w bystrość oczów.<br>Począł liczyć. Dodawał długie kolumny, przyglądał się podejrzliwie wojsku cyfr, rozsypanych w tyralierkę. Brak było stu złotych. Wsiąkły w papier. Na nic, na nic długa, żmudna robota. Trzeba rozpocząć od nowa. Mnóstwo pieniędzy przewaliło się