Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 04
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
komórce w porze żniw. Pielgrzymowała do niego cała wieś i nawracała: "Norbert, żniwa, a ty leżysz!". A on, odwracając się do ściany, odpowiadał na to: "Ja leżę, ale ja myślę!"
W następnym pokoleniu geny się wzmocniły. Dziadek Ignacy zamykał się na strychu. Nie odpowiadał na zaczepki i pytania, nie ulegał czarowi nieletnich córeczek. Posiłki stawiano mu pod drzwiami, walono w nie z kopyta i umykano chyżo. Córka Ignacego umie milczeć po parę tygodni. A bratanica do ciotki nie odzywa się od kilku lat. Jakie to szlachetne! Po co zaśmiecać wszechświat zbędnymi słowami, jak się nie ma nic do powiedzenia.
Jedno jest
komórce w porze żniw. Pielgrzymowała do niego cała wieś i nawracała: "Norbert, żniwa, a ty leżysz!". A on, odwracając się do ściany, odpowiadał na to: "Ja leżę, ale ja myślę!"<br>W następnym pokoleniu geny się wzmocniły. Dziadek Ignacy zamykał się na strychu. Nie odpowiadał na zaczepki i pytania, nie ulegał czarowi nieletnich córeczek. Posiłki stawiano mu pod drzwiami, walono w nie z kopyta i umykano chyżo. Córka Ignacego umie milczeć po parę tygodni. A bratanica do ciotki nie odzywa się od kilku lat. Jakie to szlachetne! Po co zaśmiecać wszechświat zbędnymi słowami, jak się nie ma nic do powiedzenia.<br>Jedno jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego