zdziczałe pole, by dotrzeć na miejsce tragedii. Kiernacki nie miał pretensji, kiedy dziewczyna, nie dochodząc do spalonego honkera, zatrzymała się bez słowa, odwróciła plecami do wraku i usiadła wśród traw. Widok nie był przyjemny. Szeregowy umarł od kuli - może od kilku, ale ten jeden otwór z tyłu obnażonej przez ogień czaszki najbardziej rzucał się w oczy - nie upadł jednak. Tkwił nadal za kierownicą, wyprostowany dumnie jak upieczony na butelce kurczak.<br>Kiernacki nie podszedł ostatecznie do czarnego skwarka, niewiele większego od gimnazjalisty. Skręcił, zajrzał do forda, wygrzebał z kieszeni odebrane Niżyckiemu kluczyki, uruchomił silnik.<br>- Poprowadzisz? - Iza, nie oglądając się, słabo kiwnęła głową