piątkowe grupy: w piątek społeczność, we wtorek terapia. Prowadził psycholog, potem zostaliśmy sami. Ale w sytuacji, kiedy były duże abstynencje, pięć lat i więcej, i było takich ludzi bardzo dużo, już potrafiliśmy sami rozwiązywać różne problemy, które nas nurtowały. Tak mi to weszło w krew, że chociaż teraz jestem tylko członkiem honorowym, ale - jak katolicy chodzą do kościoła w niedzielę rano - tak ja muszę pokazać się w klubie w każdy wtorek i każdy piątek na dziesięć minut. Wiadomo, że po siedmiu latach trzeźwości ten klub tak nie zajmuje, rozmowy o alkoholu już teraz nie są mi potrzebne. Żartuję, że tylko wpadam na