zaraz chyba uda mi się ją spławić. Może za dwa tygodnie? Tak, to chyba dobry pomysł. I kombinuję, że przecież mogę zmienić numer komórki. Tamtego też się wtedy pozbędę. Zamawiam zadowolony jeszcze jedną whisky i jeszcze jedno piwo - a co tam. I nie mogę uwierzyć własnym oczom. Obok siada ta czterdziestka z autobusu i porozumiewawczo pokazuje na zegarek. Kiwam leciutko głową, a ona pokazuje serdeczny palec, że niby to siedzę z żoną. Znowu kiwam. Uff, dała spokój, a zresztą ktoś się do niej przysiada, koleżanka jakaś rozszczebiotana. Cześć, Zuza, co tam słychać. No nie, to jest ponad ludzkie siły, to ta