Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
przesunęła dłoń ku ramieniu - ślad ręki nie ostygł jeszcze; trwa... Uśmiechnął się: . I prawda! Cóż innego powiedzieć można o sercu?
Nagle żachnęła się.
- Co? śmiejesz się ze mnie? Myślisz pewnie: wariatka.
Patrzyła ostro.
- Nie wyobrażaj sobie, że od razu uwierzyłam; że nie sprawdzałam, na próbę nie wystawiałam. Przecież rozumiem: mężczyzna czterdziestoletni i baba stara... w tydzień później przyszłam znowu. Udaję, że nic nie zauważyłam, nic nie wiem. I on nic. Tylko ten wyraz niepojętej dobroci... Pyta się: Czuję od razu, że nie jak staruchę pyta, a jak dziecko. Znowu opryskliwa byłam, skarżyłam się, że lekarstwa nie skutkują. Ganiłam też niemieckie apteki
przesunęła dłoń ku ramieniu - ślad ręki nie ostygł jeszcze; trwa... Uśmiechnął się: &lt;gap&gt;. I prawda! Cóż innego powiedzieć można o sercu?<br>Nagle żachnęła się.<br>- Co? śmiejesz się ze mnie? Myślisz pewnie: wariatka.<br>Patrzyła ostro.<br>- Nie wyobrażaj sobie, że od razu uwierzyłam; że nie sprawdzałam, na próbę nie wystawiałam. Przecież rozumiem: mężczyzna czterdziestoletni i baba stara... w tydzień później przyszłam znowu. Udaję, że nic nie zauważyłam, nic nie wiem. I on nic. Tylko ten wyraz niepojętej &lt;page nr=194&gt; dobroci... Pyta się: &lt;gap&gt; Czuję od razu, że nie jak staruchę pyta, a jak dziecko. Znowu opryskliwa byłam, skarżyłam się, że lekarstwa nie skutkują. Ganiłam też niemieckie apteki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego