z Bogusławem Słamą - szefem obozowiska taternickiego. Dowiedzieliśmy się, że "nasza" czwórka nie zna trawersu Wołowego Grzbietu, należy się więc liczyć, że zejście w tych warunkach zajmie im sporo czasu. Nie pozostawało nam jednak nic innego, jak czekać.<br>Wreszcie odezwali się. Dopiero o 20.10. Dziwna to była rozmowa. Jeden z czwórki informował, że w gęstej mgle zeszli na południe, w dolinę, szli nią czas jakiś, a następnie zaczęli podchodzić na grań. Koledzy pozostali w połowie drogi, on sam zaś stoi na grani, skąd udało mu się nawiązać kontakt radiowy z nami.<br>W raporcie sporządzonym na gorąco zanotowałem: Z opisu miejsca, w