Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
Szło mu się raźno. "Dziwne ma oczy. To są chyba te słynne oczy fiołkowe, o których mówią znawcy. Po matce? Po ojcu? Nie żyją. Jak moi".
Kiedy zbliżał się do placu, od strony kościoła dobiegła muzyka. Szedł marsz wojenny, taki, co żołnierzy w tancerzy przemienia pod niebem aż miedzianym od czyneli i trąb. Ale te rytmy marszowe przebiega nieoczekiwanie jakby wstążka, spłowiała zakładka z tomu poezji, kotylion odpięty z piersi młodej mężatki po ostatniej polce. Rżnęła orkiestra pułkowa.
Ulicami, jak na sygnał mistrza ceremonii, ruszyli mieszkańcy dziwnie podnieceni. Dzieci przebiegały ukosem. Owczarek wyłączył się z powszechnego ruchu. Przyparło go. Tylnymi łapami
Szło mu się raźno. "Dziwne ma oczy. To są chyba te słynne oczy fiołkowe, o których mówią znawcy. Po matce? Po ojcu? Nie żyją. Jak moi". <br>Kiedy zbliżał się do placu, od strony kościoła dobiegła muzyka. Szedł marsz wojenny, taki, co żołnierzy w tancerzy przemienia pod niebem aż miedzianym od czyneli i trąb. Ale te rytmy marszowe przebiega nieoczekiwanie jakby wstążka, spłowiała zakładka z tomu poezji, kotylion odpięty z piersi młodej mężatki po ostatniej polce. Rżnęła orkiestra pułkowa. <br>Ulicami, jak na sygnał mistrza ceremonii, ruszyli mieszkańcy dziwnie podnieceni. Dzieci przebiegały ukosem. Owczarek wyłączył się z powszechnego ruchu. Przyparło go. Tylnymi łapami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego