Lesio znajdował się po tej samej stronie ogniska, co bomba zegarowa, a więc po przeciwnej niż ta, z której nadjeżdżał pociąg, znakomicie już teraz słyszalny. W bezgranicznym oszołomieniu nie był w stanie sforsować przeszkody w postaci szalejącego w suchym drewnie ognia, zawrócił więc i, nie zastanawiając się nad tym, co czyni, popędził w kierunku zgodnym z kierunkiem pociągu, całkowicie odwrotnym od zaplanowanego.<br>Prowadzący pociąg maszynista jechał sobie spokojnie, nie spodziewając się niczego niezwykłego na tylokrotnie przemierzanej, doskonale mu znanej trasie. Nie poświęcał jej też zbytniej uwagi. I oto nagle w nikłym, mylącym blasku księżyca ujrzał płonące na szynach ognisko. Natychmiast odruchowo