że cały szacunek strat (173 mln zł), na jakie Wieczerzak miał narazić zarządzaną przez siebie firmę, jest wzięty prawie z sufitu. Jeden z biegłych przyznał, że ekspertyzę pisał pod dyktando policjanta z CBŚ, a pani biegła księgowa wyjaśniła sądowi, że nie zna się na firmach ubezpieczeniowych, a jej wyliczenia są czysto hipotetyczne. Prokurator, która przygotowała akt oskarżenia Wieczerzaka, z nieznanych powodów skorzystała z usług biegłych nie mających odpowiedniej wiedzy, chociaż na liście sądowych ekspertów jest ponad 2 tys. fachowców. Oskarżenie się sypie, czego widocznym symptomem jest decyzja sądu o zwolnieniu Grzegorza Wieczerzaka za kaucją (2 mln zł). Butne, jak się do