dzieła, uznali wyspę za swoją własność i postanowili pilnować, <br>żeby wiadomość o jej istnieniu nie przedostała się do obcych. W jakiś czas potem <br>wyspa stała się terenem zdarzeń, które każde z czworga zapamiętało na długo, <br>a może zapamięta na całe życie. Zaczęło się to 11 lipca, we wtorek, w dzień <br>dżdżysty i chłodny <page nr=5>.<br>Obcy się zjawia<br> - Zagwizdać? - spytał Julek. Marian, wielkoduszny jak zwykle, mruknął, że tak: <br>wiedział, że wygwizdywanie hasła załogi sprawia "małemu" szczególną przyjemność. <br>W nawilgłe powietrze wpłynęły trzy przenikliwe nutki podobne do głosu trznadla. <br>Przez chwilę trwała cisza, słychać było tylko deszcz, szumiący drobno wśród <br>gałęzi kasztana, pod który