wlecze się furmanka. Na koźle drzemie woźnica, najprawdopodobniej uśpiony rytmicznym, leniwym stukotem kół po wyboistej drodze. Na wozie, za plecami woźnicy, leżą dwie trumny. Nic dziwnego - wóz i trumny należą do wiejskiego stolarza, którego pomocnik wiezie je właśnie do miejsca przeznaczenia. Szkapina ciągnie wóz powoli, bez entuzjazmu, jakby i jej dał się we znaki kończący się pracowity tydzień.<br><q>- Wio, Baśka!</> - mamrocze furman, bardziej z obowiązku, niż z chęci ponaglenia konia do szybszej jazdy. Koła miarowo turkoczą, szkapina leniwie ciągnie za sobą ten majdan, a furman znów zapada w drzemkę. Na czystym dotąd niebie zaś pokazują się chmury i zaczyna wiać lekki wiatr - co dalej