kwestię dyskutowaliśmy, po co wracać. A że wyglądacie, z przeproszeniem, jak...<br>- Wszyscy wiemy - przerwał zimno skracający obok puśliska Szarlej - jak Samson wygląda. Słuchamy, co było dalej.<br>- Pan Tybald Raabe - głupkowate usta Samsona skrzywił uśmiech - nie wyszedł poza stereotyp. Z jednej strony lekceważąco odmawiał rozmowy, z drugiej lekceważył moją przytomność tak dalece, że rozmawiał przy mnie. Z różnymi ludźmi i o różnych sprawach. Szybko zorientowałem się, kim jest pan Tybald Raabe. I dałem mu do zrozumienia, że wiem. I ile wiem. <br>- Tak było, paniczu - goliard pokraśniał, zakłopotany. - Oj, obleciał mnie wtedy strach... Ale rzecz się prędko... wyjaśniła... <br>- Wyjaśniło się - przerwał spokojnie Samson