dziedzicami w mariasza grywał!... - uśmiechnął się Kazimierz.<br>- Bez dziedziców nie można!<br>- Ano, więc on chłopów kochał, a dziedziców też po rękach głaskał... I, sam pan przecież powiadasz, że nic z tego nie wyszło! <br>- Ja pana Kościuszki pamięć szanuję, bo to był ludzki pan i wojowałem pod nim, ale - bez dziedziców, dalibóg, nie można!... Teraz człowiek na żandarmskim chlebie emerytury się dosługuje, to wiem, co i jak trzeba!... I powiadam, że i asan głupstwo zrobił swojego nie patrząc, a w jakieś tam krzywdy chłopskie się wdając!... I ot, bieda z tego!<br>W tej chwili zjawiły się na stole dymiące talerze fajansowe i