Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Wielka, większa i największa
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1960
ciemna, rosnąca sekunda za sekundą sylwetka
niewielkiej sportowej maszyny. Na ten widok Bob osłabł z niezmiernego
szczęścia. Musiał znów usiąść.

Zaś samolot zatoczywszy niewielkie półkole, podszedł do lądowania
i lekko siadł na piasku, nie dalej niż o pięćdziesiąt metrów od
nich.

Patrzyli nań jak na cud. A potem podniósł się daszek kabiny - i
ukazały się dwie sylwetki. Bob i Jean patrzyli na nie przez długą
chwilę. Patrzyli, kiedy tamci zbliżali się szybkim krokiem, wołając
coś i wymachując rękami.

Potem Bob opuścił głowę.

- To znowu złudzenie, Jean - powiedział z rozpaczą. - Ja
widzę tylko dwoje dzieci.

- Ja też widzę dwoje dzieci - szepnął Jean
ciemna, rosnąca sekunda za sekundą sylwetka <br>niewielkiej sportowej maszyny. Na ten widok Bob osłabł z niezmiernego <br>szczęścia. Musiał znów usiąść.<br><br>Zaś samolot zatoczywszy niewielkie półkole, podszedł do lądowania <br>i lekko siadł na piasku, nie dalej niż o pięćdziesiąt metrów od <br>nich.<br><br>Patrzyli nań jak na cud. A potem podniósł się daszek kabiny - i <br>ukazały się dwie sylwetki. Bob i Jean patrzyli na nie przez długą <br>chwilę. Patrzyli, kiedy tamci zbliżali się szybkim krokiem, wołając <br>coś i wymachując rękami.<br><br>Potem Bob opuścił głowę.<br><br>- To znowu złudzenie, Jean - powiedział z rozpaczą. - Ja <br>widzę tylko dwoje dzieci.<br><br>- Ja też widzę dwoje dzieci - szepnął Jean
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego