Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
więcej ludzi. Idą w stronę bazyliki, spieszą się na wieczorną Mszę. Co chwila przystajesz, bo ktoś przecina ci drogę, więc zatrzymujesz się i przepuszczasz, nie chcąc odejść od krawężnika bo to popsułoby ci dokładną rachubę i zabawę. Postanowiłeś doliczyć aż do wylotu ulicy i z powrotem, do punktu wyjścia przy dawnym kolegium jezuickim. W tę stronę, co skrzyżowania, pod bazyliką, było sto dwadzieścia jeden kroków, a więc tyle samo, co zawsze. Idziesz dalej prosto, przechodząc na druga stronę skrzyżowania, idziesz jak gdyby nigdy nic, jakby zupełnie bez celu, lekki i pogodny, z głową do góry, bo tu mógłbyś iść nawet z
więcej ludzi. Idą w stronę bazyliki, spieszą się na wieczorną Mszę. Co chwila przystajesz, bo ktoś przecina ci drogę, więc zatrzymujesz się i przepuszczasz, nie chcąc odejść od krawężnika bo to popsułoby ci dokładną rachubę i zabawę. Postanowiłeś doliczyć aż do wylotu ulicy i z powrotem, do punktu wyjścia przy dawnym kolegium jezuickim. W tę stronę, co skrzyżowania, pod bazyliką, było sto dwadzieścia jeden kroków, a więc tyle samo, co zawsze. Idziesz dalej prosto, przechodząc na druga stronę skrzyżowania, idziesz jak gdyby nigdy nic, jakby zupełnie bez celu, lekki i pogodny, z głową do góry, bo tu mógłbyś iść nawet z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego