Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
całym niebie. Deszcz nie ustawał. Zygmunt też poczuł się śpiący.
Sen wciągnął go w siebie tak szybko, że nie zdążył nawet pomyśleć o koszmarach, zmorach, Północnym. I gdy do pokoju weszła matka z przygotowaną kolacją i wezwanym lekarzem, zastała go śpiącego w fotelu na tle pociemniałego nieba. Odstawiła talerz i delikatnie przykryła syna kocem. Lekarz przyjrzał się choremu, zmierzył puls, przystawił stetoskop do jego piersi, po czym ocenił szwy. Uśmiechnął się lekarskim uśmiechem do matki, co miało znaczyć: chory będzie zdrowy. I tyle.
W tym samym czasie poczciwy stary sen wyczarowywał już przed Zygmuntem wielkie góry dojrzałych truskawek, usypanych na jasnym
całym niebie. Deszcz nie ustawał. Zygmunt też poczuł się śpiący.<br>Sen wciągnął go w siebie tak szybko, że nie zdążył nawet pomyśleć o koszmarach, zmorach, Północnym. I gdy do pokoju weszła matka z przygotowaną kolacją i wezwanym lekarzem, zastała go śpiącego w fotelu na tle pociemniałego nieba. Odstawiła talerz i delikatnie przykryła syna kocem. Lekarz przyjrzał się choremu, zmierzył puls, przystawił stetoskop do jego piersi, po czym ocenił szwy. Uśmiechnął się lekarskim uśmiechem do matki, co miało znaczyć: chory będzie zdrowy. I tyle.<br>W tym samym czasie poczciwy stary sen wyczarowywał już przed Zygmuntem wielkie góry dojrzałych truskawek, usypanych na jasnym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego