Typ tekstu: Książka
Autor: Białołęcka Ewa
Tytuł: Tkacz iluzji
Rok wydania: 2004
Rok powstania: 1997
Zwykły kamyczek, trochę wygładzony. Taki, jaki można znaleźć na dnie każdej rzeczki. W następnej chwili kamień przekształcił się w dwa znaki odlane z ołowiu, pytające: Zdziwiony?
Stworzyciel zaczął się śmiać. Trząsł się, giął jak trzcina na wietrze, trzymając za brzuch. Wiedziałem, że wygrałem. Wciąż śmiejąc się, napisał na piasku: Mały demon, a potem: Jestem zmęczony. Przyjdź jutro. Skinąłem głową na znak zgody i odszedłem. Mniejsza z tym, jak spędziłem noc. W każdym razie niewiele spałem, podniecony bliskim rozwiązaniem swego problemu.

Rano drzwi domu maga zastałem zachęcająco uchylone. Wewnątrz panował mniejszy bałagan niż poprzednio. Stworzyciel miał na sobie czystą, starannie zasznurowaną koszulę
Zwykły kamyczek, trochę wygładzony. Taki, jaki można znaleźć na dnie każdej rzeczki. W następnej chwili kamień przekształcił się w dwa znaki odlane z ołowiu, pytające: Zdziwiony?<br>Stworzyciel zaczął się śmiać. Trząsł się, giął jak trzcina na wietrze, trzymając za brzuch. Wiedziałem, że wygrałem. Wciąż śmiejąc się, napisał na piasku: Mały demon, a potem: Jestem zmęczony. Przyjdź jutro. Skinąłem głową na znak zgody i odszedłem. Mniejsza z tym, jak spędziłem noc. W każdym razie niewiele spałem, podniecony bliskim rozwiązaniem swego problemu.<br><br>Rano drzwi domu maga zastałem zachęcająco uchylone. Wewnątrz panował mniejszy bałagan niż poprzednio. Stworzyciel miał na sobie czystą, starannie zasznurowaną koszulę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego