Mickiewicza. Mieli transparenty, na których wypisali żądania: chleba, podwyżek, wolności. <br><br>Aleksandra Banasiak pamięta, że zapowiadał się piękny słoneczny dzień. Rano wyszła ze szpitala na dworzec odebrać ojca. Przyjechał z rodzinnej Dobieszczyzny wraz z bratem Oli, który tego dnia miał zdawać egzaminy do technikum. Zamiast iść do szkoły, przyłączyli się do demonstrantów. Gdy dotarli na plac Stalina, gruchnęła plotka o aresztowaniu delegacji, która w imieniu robotników prowadziła rozmowy w Warszawie. Tłum ruszył w stronę aresztu na Młyńskiej. Wdarli się przez bramę więzienia, uwolnili więźniów. I znów odezwała się w nich poznańska natura. Banasiak pamięta swoje wątpliwości - to, że puścili robotników, to dobrze