Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
ziemi.

Został tylko pan Kleks, zajęty w dalszym ciągu swoim
czajnikiem i usiłujący palcem zatkać jego dzióbek.

Ustawiłem tacę z siedmioma szklankami na trawie i nakryłem
ją chustką tak, jak to czynią cyrkowi sztukmistrze.

- Coś ty narobił! - rzekł
do mnie wreszcie pan Kleks. - Ukradłeś chmurę. Odtąd
już nigdy nie będzie deszczu ani śniegu, ani nawet wiatru.
Wszyscy będziemy musieli zginąć z posuchy i upału.

Rzeczywiście, w górze nad nami wisiał przeczysty błękit
i nagle zorientowałem się, że jest to emaliowany niebieski
czajnik, zupełnie taki sam, na jakim siedział pan Kleks, tylko
wielkości całego nieba. Z czajnika sączyło się
na ziemię słońce
ziemi.<br><br>Został tylko pan Kleks, zajęty w dalszym ciągu swoim <br>czajnikiem i usiłujący palcem zatkać jego dzióbek.<br><br>Ustawiłem tacę z siedmioma szklankami na trawie i nakryłem <br>ją chustką tak, jak to czynią cyrkowi sztukmistrze.<br><br>- Coś ty narobił! - rzekł <br>do mnie wreszcie pan Kleks. - Ukradłeś chmurę. Odtąd <br>już nigdy nie będzie deszczu ani śniegu, ani nawet wiatru. <br>Wszyscy będziemy musieli zginąć z posuchy i upału.<br><br>Rzeczywiście, w górze nad nami wisiał przeczysty błękit <br>i nagle zorientowałem się, że jest to emaliowany niebieski <br>czajnik, zupełnie taki sam, na jakim siedział pan Kleks, tylko <br>wielkości całego nieba. Z czajnika sączyło się <br>na ziemię słońce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego